Cześć kochaneczki <3
Dzisiaj patrzyłam sobie na różnych stronach z szablonami i znalazłam ten c:
Mam nadzieję że wam się podoba ;)
Komentujcie pod poprzednim rozdziałem to jak najszybciej dodam rozdział c:
KOCHAM WAS <3
`
środa, 14 sierpnia 2013
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Rozdział 4 c:
DZIĘKUJĘ ZA PONAD TYSIĄC WEJŚĆ NA BLOGA <3
KOCHAM WAS <3
Dziś, wstałam wyjątkowo szybko. Przyczyną tego wszystkiego był dźwięk dochodzący z telefonu. Ktoś był tak mądry, by o dziesiątej napisać do mnie sms'a. Nie wiem kto to... ale uduszę jak tego kogoś spotkam.
Chwyciłam za telefon, spojrzałam na niego... czego nie zrobię nigdy więcej. Jasny wyświetlacz strzelił w moje oczy. Poczułam jakby zaraz miały mi się gałki oczne rozpłynąć... Gdy po pewnym czasie mój wzrok doszedł do siebie znów spojrzałam na telefon, włączyłam wiadomości i moim oczom ukazał się numer Harrego.
Od Harry:
"Cześć Bo! Masz ochotę się dzisiaj spotkać? Przepraszam jeżeli Cię obudziłem. Harry xx."
Nie zostało mi nic innego jak odpisać.
Do Harry:
"Chciałabym się z tobą spotkać, ale już się z kimś umówiłam o trzeciej w starbucks'ie. Chcesz iść za mną? Bo X."
Od Harry:
" Z wielką chęcią się przejdę. Będę u ciebie o drugiej. H. X .
Wstałam i zaczęłam się szykować. Z szafy wyciągnęłam białą koszulę i dżinsowe krótkie spodenki. Poszłam do toalety weszłam pod prysznic i włączyłam strumyk letniej wody. Gdy już skończyłam się kąpać ubrałam się w poprzednio wymienione rzeczy i zeszłam na dół po drewnianych skrzypiących schodach. Weszłam do kuchni i na śniadanie zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Usiadłam na ladzie i zaczęłam jeść moje jedzenie gdy do kuchni weszła moja mama.
- Cześć kochanie. Co dzisiaj robisz?
- Idę z Harrym do Starbucks'a - Nie powiedziałam jej o Joshule, bo znów by były jej pytania typu "A kto to?", "ładny?", "Kiedy go poznałaś?" i takie tam różne...- To weź sobie pięćdziesiąt funtów ze skarbonki na półce. - Powiedziała i wyszła z kuchni jak gdyby nigdy nic.
- Dzięki.
Wstałam z lady podeszłam do półki o której powiedziała mi mama, i wzięłam z niej 50 funtów. Po schodach ruszyłam do góry i weszłam do swojego pokoju.
Napisałam do Joshuy że z nami pójdzie jeszcze mój kolega - oczywiście chodziło mi o Harrego. Włączyłam laptopa i w tym momencie gdy się włączał szybko ruszyłam do toalety.
Włączyłam swojego bloga i zaczęłam pisać nową notkę.
"Kochane misiaczki, bardzo was przepraszam że
dawno nie pisałam. Sami pewnie rozumiecie, zajęło mi trochę czasu
by się tutaj zaklimatyzować.
Spotkałam pewnego Harrego. Bardzo fajny chłopak, dogadujemy się razem.
Jesteśmy tak jakby na razie tylko znajomymi ale wydaje mi się że po pewnym czasie będziemy dobrymi przyjaciółmi. Późnej wstawię jakieś zdjęcie.
Kocham was <3 Nie zapominajcie o tym !
Bo X.
Godzina 13.49 za co najmniej dziesięć minut przyjdzie tu Harry. Wyłączyłam komputer i migiem ruszyłam do łazienki. Rzęsy pomalowałam tuszem, na powiekach zrobiłam lekkie kreski a usta na usta nałożyłam lekki błyszczyk. Truskawka.. Jak ja go kocham. Koszulę wsadziłam do spodni, a na szyję założyłam wisiorek. Z włosów zrobiłam koka a'la Artystyczny nieład. Zeszłam na dół, ponieważ usłyszałam dzwonek oznaczający że ktoś przyszedł. Założyłam buty na lekkim obcasie i otworzyłam drzwi.
- Cześć - W drzwiach powitał mnie Harry który przytulił mnie na powitanie.
- Hej. Idziemy?
- Tak jasne. - Wychodząc krzyknęłam tylko że wychodzę ale w zamian nie usłyszałam żadnej odpowiedzi.
- Gdzie się umówiłaś z koleżanką? - Harry spytał patrząc na mnie. Wyszliśmy z furtki i skierowaliśmy się w umówione miejsce.
- Jaką koleżanką?
- No mówiłaś że się z kimś już umówiłaś. - Powiedział lekko zakłopotany.
- Umówiłam się z takim jednym znajomym. Wczoraj go poznałam, poprosił mnie żebyśmy się dzisiaj spotkali. - Spojrzałam na niego a on nagle cały spięty patrzył prosto przed siebie nie przerywając kroku.
- Emmm .... Coś się stało? - Spytałam się lekko zakłopotana
- Nie nic... Chodźmy już lepiej za chwilę będziemy. - Przez resztę drogi w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. Nie wiem czemu, ale nagle Harry zrobił się taki dziwny, spięty, sztywny.
Weszliśmy do Starbucksa dziesięć minut przed czasem. Usiedliśmy przy czteroosobowym stoliku, a do nas podszedł od razu kelner z notatnikiem i długopisem.
- Co państwo sobie życzą? - Spytał młody chłopak z ulizaną grzywką do tyłu.
- Ja poproszę Caramel Macchiato. - Powiedziałam i zaczęłam bawić się serwetką.
- Ja to samo. - Powiedział Harry.
Chłopak po pięciu minutach przyniósł nam nasze napoje i zaczęliśmy pić a przy tym dobrze się bawić. Poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy.
- A kto to? - Powiedział delikatny głos chłopaka którego poznałam wczoraj.
-Joshua hej! - Wstałam i się do niego przytuliłam. Harry tylko się na nas patrzył smętnym wzrokiem. Staliśmy tak dwie minuty ponieważ gdy chciałam odejść Joshua w ramach zabawy mówił że jeszcze nie. Oderwaliśmy się tylko wtedy gdy usłyszeliśmy chrząknięcie. Usiadłam obok Hazzy a Joshua poszedł zamówić kawę. Gdy już z nią wrócił usiadł naprzeciwko nas.
- A więc tak Harry to jest Joshua. Joshua to jest Harry. Przedstawiłam ich a oni niechętnie podali sobie ręce patrząc na siebie złowrogo.
Atmosfera przez całe spotkanie była jakaś spięta. Przez cały czas albo czymś się przechwalali albo wpadali w lekkie konflikty między sobą z gadką "czego to oni nie zrobili". Gadałam o wszystkim, kompletnie, a gdy pytałam ich o coś tylko odpowiedzieli jednym lub dwoma słowami.
- Zaraz wrócę idę do toalety. - Powiedziałam i ruszyłam do małego pomieszczenia zwanego łazienką. Załatwiłam to co miałam i wróciłam powolnym krokiem do stolika. Usłyszałam jak Harry i Joshua się kłócą nie było mi dane słyszeć co mówią ponieważ stałam za daleko. Gdy podeszłam do stołu obydwoje spojrzeli na mnie ze sztucznym uśmiechem. Usiadłam obok Harrego jak gdyby nigdy nic.
- O czym gadaliście ? - Spytałam a oni tylko wzruszyli ramionami - Świetnie... To, może pójdziemy się przejść ?
- Możemy iść. - Powiedział Joshua i wstał z miejsca.
Wyszliśmy wszyscy ze Starbucks'a i ruszyliśmy przed siebie znów w grobowej ciszy.
- Ja chcę mieć z wami zdjęcia. - Wyciągnęłam aparat. - To kto chce mieć pierwszy ze mną zdjęcie?
- Ja! - Szybko krzyknął Harry. Podałam aparat Joshule. A on miał tylko smętną minę.
- NIEDŹWIAAAAADKAAAAA! - Krzyknęłam i rzuciłam się na Harrego. Oboje się do siebie przytuliliśmy a Jo zrobił nam foto.
Zdjęcie wyszło bardzo pozytywnie. Dwóch przyjaciół tulących się do siebie pełnych energii i szczęścia. Czego chcieć więcej?
- Teraz moja kolej. - Powiedział Joshua wyciągając ku mnie rękę. Chwyciłam ją, ale nie chętnie. Gdy odchodziłam patrzyłam w te piękne zielone oczy lokowatego. Joshua podał aparat Harremu mówiąc "Bo wskakuj na barana." Tak jak powiedział tak też zrobiłam. Wskoczyłam mu na plecy a Harry cyknął zdjęcie.
Chłopcy na zdjęciach wyszli wspaniale, ale w rzeczywistości wyglądali jakby się mieli zaraz pozabijać.
Chodziliśmy sobie tak jeszcze jakieś pół godziny rozmawiając o wszystkim i o niczym, szczerze mówiąc - ja rozmawiałam, oni przytakiwali.
- Wiecie.. Ja już idę do dom ciemno się robi. - Oznajmiłam.
- W takim razie ja pójdę z tobą. Odprowadzę Cię. - Powiedział Harry i stanął po mojej lewej.
- A ty Joshua... Idziesz z nami?
- Nie... Ja mieszkam niedaleko stąd.
- Acha.. To w takim razie. Pa. - Powiedziałam i przytuliłam się do niego. - Branoc.
- Branoc Bo. - Powiedział a ja od niego odeszłam i poszłam za Harrym w stronę naszych domów.
Przez całą drogę atmosfera była tak samo napięta jak w barze. Szliśmy cicho, napawając się wilgocią w powietrzu.
Harry odprowadził mnie do samych drzwi frontowych domu. Moja podświadomość mówiła mi : "Spytaj się go o co się tak kłócili", "Raz się żyje. Bo zrób to!", " Chyba nie chcesz później cały czas o tym myśleć jak odpowiedź masz na wyciągnięcie ręki.". Jakby jakieś chochliki w mojej głowie wykrzykiwały mi te słowa.
Nie wytrzymałam. W końcu jak to się mówi... Raz się żyje.
- Emmm Harry ? - Spytałam go, a ten tylko machnął głową, na znak że słucha. - Bo... Emm.. Gdy wróciłam z łazienki.... ee.. Wtedy w barze.. too ... Wy się kłóciliście? - Odetchnęłam z ulgą mam to za sobą.
- Tak. Szczerze mówiąc, nie lubię go.
- A... O co się kłóciliście? - Znów spytałam ciągnąc dalej rozmowę. Tego chyba się nie spodziewał. Stanął jak wryty i patrzył mi prosto w oczy.
- Na prawdę chcesz wiedzieć? - Spytał.
- Tak.
- W takim razie stań do mnie przodem i patrz mi prosto w oczy. - Powiedział. mając na myśli to, że stałam do niego bokiem i patrzyłam w niebo. Zrobiłam to co mi nakazał. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej surze. Czułam zapach jego perfum.
- Dowiem się w końcu o co się kłóciliście?
- O to. - Powiedział i musnął swoimi ustami moje. Na początku
całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce
znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje dłonie położyłam na jego szyi i lekko przyciągnęłam go do siebie. Chciałam go czuć bliżej. Z czasem
nasze warg zaczęły ze sobą w spół pracować, całowaliśmy się coraz
namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie, ponieważ był to mój pierwszy pocałunek. Wiedziałam, że pewna część mnie już nie wróci. Ta niewinna część. Delikatnie
przejechał językiem po moich wargach. Nie wiedziałam jak mam na to odpowiedzieć, więc w tym samym czasie
wsunął język w moje rozchylone wargi. I nagle oderwaliśmy się od siebie.
Oboje ciężko oddychaliśmy (chociaż dla niego to nie było konieczne). Stanęłam jak wryta i patrzyłam się na niego jak jakiś kołek. Jedyne co mogłam z siebie wykrztusić to jakieś nic nieznaczące słowa.
-Przepraszam- tylko tyle był w stanie powiedzieć. I w tedy szybko weszłam do domu nie wiedząc czego chcę.
Zamknęłam drzwi i zsunęłam się po nich w dół. Przecież on ma dziewczynę. A te zdjęcia w jego domu? Sama widziałam. Nie mogłam być z nim. Z kimś kto ma już swoją drugą połówkę. Dopiero po kilku minutach ta myśl do mnie dotarła. Szybko wbiegłam do góry po schodach wchodząc do mojego pokoju i poszłam spać w samej bieliźnie by przestać już o tym myśleć.
______________________________________________________________
A więc jeszcze raz.
YOLO C:
Ta część niezbyt mi wyszła ponieważ wcześniejsza mi się usunęła i musiałam pisać od nowa.
Mam nadzieję że chociaż wam przypadnie do gustu c:
Kolejny nie wiem kiedy się pojawi ale mam już pomysł :D
4 komentarze piszę dalej. c;
P.S.
Jeżeli chcecie bym przetłumaczyła jakiegoś fan-fiction z angielskiego na polski śmiało piszcie !
Najlepiej wyślijcie od razu link do niego c:
PP.S.
W bohaterach zmieniłam główną postać Bonnie. Nie pasowała mi ona tutaj. c: Mam nadzieję że mi wybaczycie c:
Dodałam również postać Joshuy.
Wszystkie nowe postacie będą się tam pokazywać c:
- O czym gadaliście ? - Spytałam a oni tylko wzruszyli ramionami - Świetnie... To, może pójdziemy się przejść ?
- Możemy iść. - Powiedział Joshua i wstał z miejsca.
Wyszliśmy wszyscy ze Starbucks'a i ruszyliśmy przed siebie znów w grobowej ciszy.

- Ja! - Szybko krzyknął Harry. Podałam aparat Joshule. A on miał tylko smętną minę.
- NIEDŹWIAAAAADKAAAAA! - Krzyknęłam i rzuciłam się na Harrego. Oboje się do siebie przytuliliśmy a Jo zrobił nam foto.
Zdjęcie wyszło bardzo pozytywnie. Dwóch przyjaciół tulących się do siebie pełnych energii i szczęścia. Czego chcieć więcej?
- Teraz moja kolej. - Powiedział Joshua wyciągając ku mnie rękę. Chwyciłam ją, ale nie chętnie. Gdy odchodziłam patrzyłam w te piękne zielone oczy lokowatego. Joshua podał aparat Harremu mówiąc "Bo wskakuj na barana." Tak jak powiedział tak też zrobiłam. Wskoczyłam mu na plecy a Harry cyknął zdjęcie.

Chodziliśmy sobie tak jeszcze jakieś pół godziny rozmawiając o wszystkim i o niczym, szczerze mówiąc - ja rozmawiałam, oni przytakiwali.
- Wiecie.. Ja już idę do dom ciemno się robi. - Oznajmiłam.
- W takim razie ja pójdę z tobą. Odprowadzę Cię. - Powiedział Harry i stanął po mojej lewej.
- A ty Joshua... Idziesz z nami?
- Nie... Ja mieszkam niedaleko stąd.
- Acha.. To w takim razie. Pa. - Powiedziałam i przytuliłam się do niego. - Branoc.
- Branoc Bo. - Powiedział a ja od niego odeszłam i poszłam za Harrym w stronę naszych domów.
Przez całą drogę atmosfera była tak samo napięta jak w barze. Szliśmy cicho, napawając się wilgocią w powietrzu.
Harry odprowadził mnie do samych drzwi frontowych domu. Moja podświadomość mówiła mi : "Spytaj się go o co się tak kłócili", "Raz się żyje. Bo zrób to!", " Chyba nie chcesz później cały czas o tym myśleć jak odpowiedź masz na wyciągnięcie ręki.". Jakby jakieś chochliki w mojej głowie wykrzykiwały mi te słowa.
Nie wytrzymałam. W końcu jak to się mówi... Raz się żyje.
- Emmm Harry ? - Spytałam go, a ten tylko machnął głową, na znak że słucha. - Bo... Emm.. Gdy wróciłam z łazienki.... ee.. Wtedy w barze.. too ... Wy się kłóciliście? - Odetchnęłam z ulgą mam to za sobą.
- Tak. Szczerze mówiąc, nie lubię go.
- A... O co się kłóciliście? - Znów spytałam ciągnąc dalej rozmowę. Tego chyba się nie spodziewał. Stanął jak wryty i patrzył mi prosto w oczy.
- Na prawdę chcesz wiedzieć? - Spytał.
- Tak.
- W takim razie stań do mnie przodem i patrz mi prosto w oczy. - Powiedział. mając na myśli to, że stałam do niego bokiem i patrzyłam w niebo. Zrobiłam to co mi nakazał. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej surze. Czułam zapach jego perfum.
- Dowiem się w końcu o co się kłóciliście?

-Przepraszam- tylko tyle był w stanie powiedzieć. I w tedy szybko weszłam do domu nie wiedząc czego chcę.
Zamknęłam drzwi i zsunęłam się po nich w dół. Przecież on ma dziewczynę. A te zdjęcia w jego domu? Sama widziałam. Nie mogłam być z nim. Z kimś kto ma już swoją drugą połówkę. Dopiero po kilku minutach ta myśl do mnie dotarła. Szybko wbiegłam do góry po schodach wchodząc do mojego pokoju i poszłam spać w samej bieliźnie by przestać już o tym myśleć.
______________________________________________________________
A więc jeszcze raz.
YOLO C:
Ta część niezbyt mi wyszła ponieważ wcześniejsza mi się usunęła i musiałam pisać od nowa.
Mam nadzieję że chociaż wam przypadnie do gustu c:
Kolejny nie wiem kiedy się pojawi ale mam już pomysł :D
4 komentarze piszę dalej. c;
P.S.
Jeżeli chcecie bym przetłumaczyła jakiegoś fan-fiction z angielskiego na polski śmiało piszcie !
Najlepiej wyślijcie od razu link do niego c:
PP.S.
W bohaterach zmieniłam główną postać Bonnie. Nie pasowała mi ona tutaj. c: Mam nadzieję że mi wybaczycie c:
Dodałam również postać Joshuy.
Wszystkie nowe postacie będą się tam pokazywać c:
PAMIĘTAJCIE ŻE WAS KOCHAM <3
sobota, 3 sierpnia 2013
Rozdział 3 :))
Kolejny dzień, wstałam najpóźniej jak to tylko było możliwe. Godzina trzynasta, ale w końcu są wakacje, które niedługo się kończą. Tak. Dokładnie za tydzień. Trzeba korzystać z ostatnich dni wolności, jakie na pozostały. Gdy się ogarnęłam i ubrałam było już wpół do czwartej. Ruszyłam schodami w dolną część domu, gdzie bliźniaczki albo zapatrzone w komputerze, lub telewizji.
- Gdzie jest mama ?
- Pojechała dzisiaj wcześniej do pracy. - Lee zapatrzona w komputer grająca w The Sims 3 to bardzo wkurzająca osoba. Nic nie istnieje wokół niej, tylko ona i jej świat.
Usiadłam na fotelu obok Jessici, która jak zwykle oglądała SpongeBoba Kanciastoportego.
- Idziemy dzisiaj do Wesołego Miasteczka?
- Jak tylko Alice nakarmi swoje dziecko ! - Krzyknęła Lee nie odrywając oczu od komputera. Przyrzekam, że kiedyś złamię płytę od tej gry i wyrzucę do śmietnika.
- A ja jestem za i idę się już szykować. -Jess wyłączyła plazmę i ruszyła biegiem schodami do góry. Na nią to mogę liczyć.
- W takim razie ja też pójdę. Jak skończysz grać, idź się ubrać.
- Taa... Taa... Jasne... - Kolejny jęk z jej strony. Doprowadza mnie ona do szału.
Szybko wbiegłam do swojego pokoju, i zaczęłam przeszukiwać swoją szafę, aby znaleźć coś odpowiedniego na upalne dni. Po rozpatrzeniu plusów i minusów wybrałam białą koszulkę a na nią włożyłam ogrodniczki. Założyłam tomsy czyli niskie buty w paski, i do tego jeszcze jakąś czarną torebkę co wyglądało ze sobą razem WSPANIALE!
Zeszłam w pełni uszykowana na dół gdzie Lee-wiecznie-siedzącej-na-komputerze już nie było. "Całe szczęście" pomyślałam i ruszyłam do kuchni aby szybko zjeść jakieś pyszne śniadanie. Zrobiłam sobie na szybko płatki z mlekiem, co zawsze mi smakowało. Gdy już to wszystko wszamałam wyciągnęłam z górnej szafki 150 funtów. Spojrzałam na wywieszony za oknem termometr. 30*C !! Aż tak bardzo gorąco? Kocham gdy pada deszcz, ale nie znoszę gdy jest tak maksymalnie gorąco, że pocę się jak świnia.
Dźwięk kroków dochodzący ze schodów oznaczał że jedna z bliźniaczek jest gotowa... Obstawiam Jessicę.
Wygrałam.
- Bonnie! Już jestem gotowa.
- Świetnie. Poczekajmy zatem jeszcze na Leah.
Jessica usiadła obok mnie na kanapie i w niezręcznej ciszy, siedziałyśmy przez co najmniej dziesięć minut. Z góry druga bliźniaczka zeszła i ze wszystkim uwinęłyśmy się w dwadzieścia minut. Na miejscu byłyśmy już po godzinie piętnastej.
Wprawdzie byłam już wiele razy w Wesołym Miasteczku, ale to różniło się wyglądem od innych. Z daleka było czuć ciepło i bezpieczeństwo, a to jedna z rzeczy jaka różni to miasteczko od innych. Na samym wejściu stał mężczyzna na szczudłach rozdający jakieś kupony z wielkim napisem :
- Gdzie jest mama ?
- Pojechała dzisiaj wcześniej do pracy. - Lee zapatrzona w komputer grająca w The Sims 3 to bardzo wkurzająca osoba. Nic nie istnieje wokół niej, tylko ona i jej świat.
Usiadłam na fotelu obok Jessici, która jak zwykle oglądała SpongeBoba Kanciastoportego.
- Idziemy dzisiaj do Wesołego Miasteczka?
- Jak tylko Alice nakarmi swoje dziecko ! - Krzyknęła Lee nie odrywając oczu od komputera. Przyrzekam, że kiedyś złamię płytę od tej gry i wyrzucę do śmietnika.
- A ja jestem za i idę się już szykować. -Jess wyłączyła plazmę i ruszyła biegiem schodami do góry. Na nią to mogę liczyć.
- W takim razie ja też pójdę. Jak skończysz grać, idź się ubrać.
- Taa... Taa... Jasne... - Kolejny jęk z jej strony. Doprowadza mnie ona do szału.

Zeszłam w pełni uszykowana na dół gdzie Lee-wiecznie-siedzącej-na-komputerze już nie było. "Całe szczęście" pomyślałam i ruszyłam do kuchni aby szybko zjeść jakieś pyszne śniadanie. Zrobiłam sobie na szybko płatki z mlekiem, co zawsze mi smakowało. Gdy już to wszystko wszamałam wyciągnęłam z górnej szafki 150 funtów. Spojrzałam na wywieszony za oknem termometr. 30*C !! Aż tak bardzo gorąco? Kocham gdy pada deszcz, ale nie znoszę gdy jest tak maksymalnie gorąco, że pocę się jak świnia.
Dźwięk kroków dochodzący ze schodów oznaczał że jedna z bliźniaczek jest gotowa... Obstawiam Jessicę.
Wygrałam.
- Bonnie! Już jestem gotowa.
- Świetnie. Poczekajmy zatem jeszcze na Leah.
Jessica usiadła obok mnie na kanapie i w niezręcznej ciszy, siedziałyśmy przez co najmniej dziesięć minut. Z góry druga bliźniaczka zeszła i ze wszystkim uwinęłyśmy się w dwadzieścia minut. Na miejscu byłyśmy już po godzinie piętnastej.
Wprawdzie byłam już wiele razy w Wesołym Miasteczku, ale to różniło się wyglądem od innych. Z daleka było czuć ciepło i bezpieczeństwo, a to jedna z rzeczy jaka różni to miasteczko od innych. Na samym wejściu stał mężczyzna na szczudłach rozdający jakieś kupony z wielkim napisem :
20% taniej za przejażdżkę RoallerCoasterem
Pomięty papierek wsadziłam do tylnej kieszeni i razem z siostrami ruszyłyśmy dalej. Na samym środku znajdywał się ogromny szyld Wesołe Miasteczko.
Tłok był nie do zniesienia. Wszędzie gdzie miało się ochotę pójść trzeba było się przepychać się przez rozwydrzone dzieciaki i ich rodziców, lub spoconych starych cepów. Po pewnym czasie miało się już dosyć.
Na sam początek z bliźniaczkami doszłyśmy do wniosku, że najpierw pójdziemy do pałacu strachu. Kiedyś zawsze się ich bałam, ale w końcu trzeba przełamać swój lęk. Każdy musiał siedzieć w takich jakby podwójnych "siodełkach" które jechały po szynach, jak metro na przykład. Zapłaciłam za wstęp. Bliźniaczki usiadły razem, a ja usiadłam sama aby mi kogoś przydzielili ponieważ nie chcą marnować miejsc. Zwariuję, nie lubię siedzieć z kimś kogo nie znam. Chwile siedziałam w telefonie, gdy usłyszałam jakiś męski głos obok mnie.
- Witaj panieneczko. - Powiedział chłopak z grzywką na bok. Ślicznie z nią wyglądał.
- Emmm... Hej? Znamy się? - Czułam jak moje policzki z sekundy na sekundę robią się bardziej czerwone.
- Wychodzi na to że będziemy razem jechać.
- Spoko. - Wiem jestem za łatwa... Ale chłopak jest śliiiiiiiiiiczny! Nie żeby coś...
- Zobaczysz, będzie fajnie. Jestem Joshua, aaaa... moge się dowiedzieć jakie jest imię tej ślicznej damy?
- Ja jestem Bonnie, ale większość mówi mi Bo. - Nasze siedzenia ruszyły z lekkim szarpnięciem a następnie płynnym ruchem pojechaliśmy po zardzewiałych szynach.
- Wiesz, jak byś się bała to się możesz przytulić. Ja się nie obrażę. - Powiedział z zadziornym uśmieszkiem.
- Nie będzie takiej potrzeby.
- Jak wolisz.
Przez resztę czasu jakoś się do siebie nie odzywaliśmy, woleliśmy patrzeć na te wszystkie "straszne rzeczy", czujecie ten sarkazm?. Tak naprawdę to ten cały Pałac Strachu wcale nie jest taki straszny. Nie wiem czego ja się tak kiedyś bałam. Jakichś kukieł z plastikowymi maskami? Tych sztucznych nietoperzy na nitkach, które wyglądają jakby miały zaraz się rozerwać? Sztucznych piorunów ? Kiedyś może tak, ale nie teraz. Dziwne latające obrusy z namalowanymi oczami na sznurkach już były żenujące. Rozumiem jak się nie ma pomysłu, ale w biały materiał to ja się ubierałam jak szłam na Halloween zbierać cukierki. Dźwięk grzmotów i krzyki kobiet przyprawiał człowieka o gęsią skórkę. Z daleka już było widać wdzierające się słońce przez dziurki w materiału, co oznaczało że nasza przejażdżka dobiega końca. Wysiedliśmy ze swoich miejsc, i gdy miałam odchodzić w stronę swoich sióstr chłopak chwycił mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
- Mógłbym prosić o twój numer komórkowy? Proszę. - I ten jego uśmiech.
- Emm... Nie wiem... Chyba tak. Zapisz sobie... XXXXXXXXXX. Ja muszę już iść, siostry na mnie czekają.
- Spoko nie zatrzymuję cię, jeszcze dziś napiszę. - Puścił oczko i poszedł w swoją stronę.
Ja jak gdyby nigdy nic podeszłam do bliźniaczek i poszłyśmy na resztę atrakcji... na przykład Roaller Coaster, Diabelski Młyn i wiele wiele innych tak że wróciłyśmy do domu z niewieloma pieniędzmi w kieszeni. Warto jednak było wydać pieniądze na tak wspaniały i zwariowany dzień. Szaleństwo nie miało granic, chodziłyśmy po wszystkich stoiskach, kupowałyśmy watę cukrową i wygrywałyśmy w konkursy typu strzelanie do celu oraz w innych. Czułyśmy wolność, wolność której nie czułam w domu. Zawsze musiałam wykonywać swoje obowiązki, podczas kiedy moja mama była w pracy a siostry nic nie musiały robić.
Wszystkie zmęczone do szpiku kości rozłożyłyśmy się na kanapach i odpoczywałyśmy.
Poszłam do pokoju i w tej chwili dostałam SMS'a. "Hej Bonnie! Masz ochotę się jutro spotkać w Starbucksie na głównym skrzyżowaniu? Tam niedaleko Wesołego Miasteczka o godzinie piętnastej. Joshua xx ." Szybko odpisałam że z wielką chęcią i poszłam się umyć, po czym położyłam się na łóżku. Było za gorąco aby się przykrywać więc leżałam "rozwalona" i cała odkryta przy otwartym oknie. Nawet nie wiem kiedy odeszłam w krainę morfeusza.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie moje myszki <3
Końcówka niezbyt mi wyszła bo już chce mi się spać, ale próbowałam wymyślić coś najbardziej sensownego <3
Przepraszam że tak długo nie było rozdziału, ale miałam pewne problemy.
Nie martwcie się, teraz będę dodawać je tak często jak to tylko będzie możliwe <3
Piszcie co myślicie<3
A więc kolejny rozdział zacznę pisać od razu ale pojawi się dopiero gdy pod tą notką pojawi się 5 komentarzy <3 Wiem że was na to stać!
YOLO<33333333333333333333333333
ACHA! I JESZCZE JEDNO, JUTRO DODAM NOWĄ POSTAĆ - ŻE W SENSIE JOSHUĘ - PONIEWAŻ DZISIAJ NIE DAM RADY
Na sam początek z bliźniaczkami doszłyśmy do wniosku, że najpierw pójdziemy do pałacu strachu. Kiedyś zawsze się ich bałam, ale w końcu trzeba przełamać swój lęk. Każdy musiał siedzieć w takich jakby podwójnych "siodełkach" które jechały po szynach, jak metro na przykład. Zapłaciłam za wstęp. Bliźniaczki usiadły razem, a ja usiadłam sama aby mi kogoś przydzielili ponieważ nie chcą marnować miejsc. Zwariuję, nie lubię siedzieć z kimś kogo nie znam. Chwile siedziałam w telefonie, gdy usłyszałam jakiś męski głos obok mnie.

- Emmm... Hej? Znamy się? - Czułam jak moje policzki z sekundy na sekundę robią się bardziej czerwone.
- Wychodzi na to że będziemy razem jechać.
- Spoko. - Wiem jestem za łatwa... Ale chłopak jest śliiiiiiiiiiczny! Nie żeby coś...
- Zobaczysz, będzie fajnie. Jestem Joshua, aaaa... moge się dowiedzieć jakie jest imię tej ślicznej damy?
- Ja jestem Bonnie, ale większość mówi mi Bo. - Nasze siedzenia ruszyły z lekkim szarpnięciem a następnie płynnym ruchem pojechaliśmy po zardzewiałych szynach.
- Wiesz, jak byś się bała to się możesz przytulić. Ja się nie obrażę. - Powiedział z zadziornym uśmieszkiem.
- Nie będzie takiej potrzeby.
- Jak wolisz.
Przez resztę czasu jakoś się do siebie nie odzywaliśmy, woleliśmy patrzeć na te wszystkie "straszne rzeczy", czujecie ten sarkazm?. Tak naprawdę to ten cały Pałac Strachu wcale nie jest taki straszny. Nie wiem czego ja się tak kiedyś bałam. Jakichś kukieł z plastikowymi maskami? Tych sztucznych nietoperzy na nitkach, które wyglądają jakby miały zaraz się rozerwać? Sztucznych piorunów ? Kiedyś może tak, ale nie teraz. Dziwne latające obrusy z namalowanymi oczami na sznurkach już były żenujące. Rozumiem jak się nie ma pomysłu, ale w biały materiał to ja się ubierałam jak szłam na Halloween zbierać cukierki. Dźwięk grzmotów i krzyki kobiet przyprawiał człowieka o gęsią skórkę. Z daleka już było widać wdzierające się słońce przez dziurki w materiału, co oznaczało że nasza przejażdżka dobiega końca. Wysiedliśmy ze swoich miejsc, i gdy miałam odchodzić w stronę swoich sióstr chłopak chwycił mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
- Mógłbym prosić o twój numer komórkowy? Proszę. - I ten jego uśmiech.
- Emm... Nie wiem... Chyba tak. Zapisz sobie... XXXXXXXXXX. Ja muszę już iść, siostry na mnie czekają.
- Spoko nie zatrzymuję cię, jeszcze dziś napiszę. - Puścił oczko i poszedł w swoją stronę.
Ja jak gdyby nigdy nic podeszłam do bliźniaczek i poszłyśmy na resztę atrakcji... na przykład Roaller Coaster, Diabelski Młyn i wiele wiele innych tak że wróciłyśmy do domu z niewieloma pieniędzmi w kieszeni. Warto jednak było wydać pieniądze na tak wspaniały i zwariowany dzień. Szaleństwo nie miało granic, chodziłyśmy po wszystkich stoiskach, kupowałyśmy watę cukrową i wygrywałyśmy w konkursy typu strzelanie do celu oraz w innych. Czułyśmy wolność, wolność której nie czułam w domu. Zawsze musiałam wykonywać swoje obowiązki, podczas kiedy moja mama była w pracy a siostry nic nie musiały robić.
Wszystkie zmęczone do szpiku kości rozłożyłyśmy się na kanapach i odpoczywałyśmy.
Poszłam do pokoju i w tej chwili dostałam SMS'a. "Hej Bonnie! Masz ochotę się jutro spotkać w Starbucksie na głównym skrzyżowaniu? Tam niedaleko Wesołego Miasteczka o godzinie piętnastej. Joshua xx ." Szybko odpisałam że z wielką chęcią i poszłam się umyć, po czym położyłam się na łóżku. Było za gorąco aby się przykrywać więc leżałam "rozwalona" i cała odkryta przy otwartym oknie. Nawet nie wiem kiedy odeszłam w krainę morfeusza.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie moje myszki <3
Końcówka niezbyt mi wyszła bo już chce mi się spać, ale próbowałam wymyślić coś najbardziej sensownego <3
Przepraszam że tak długo nie było rozdziału, ale miałam pewne problemy.
Nie martwcie się, teraz będę dodawać je tak często jak to tylko będzie możliwe <3
Piszcie co myślicie<3
A więc kolejny rozdział zacznę pisać od razu ale pojawi się dopiero gdy pod tą notką pojawi się 5 komentarzy <3 Wiem że was na to stać!
YOLO<33333333333333333333333333
ACHA! I JESZCZE JEDNO, JUTRO DODAM NOWĄ POSTAĆ - ŻE W SENSIE JOSHUĘ - PONIEWAŻ DZISIAJ NIE DAM RADY
poniedziałek, 22 lipca 2013
HELLO !
A więc.
Postaram się aby dzisiaj dodać rozdział, ale jeżeli mi to nie wyjdzie to wstawię go dopiero 28.07 ponieważ wyjeżdżam do dziadka na wieś :)
Bardzo przepraszam :) Postaram się z całych sił wysłać dzisiaj ale nie wiem czy mi to wyjdzie :)))
xx .
Postaram się aby dzisiaj dodać rozdział, ale jeżeli mi to nie wyjdzie to wstawię go dopiero 28.07 ponieważ wyjeżdżam do dziadka na wieś :)
Bardzo przepraszam :) Postaram się z całych sił wysłać dzisiaj ale nie wiem czy mi to wyjdzie :)))
xx .
czwartek, 18 lipca 2013
Rozdział 2
Obudziłam się o 13:26 – korzystam z wakacji. Usiadłam na łóżku i czekałam chwilę aż zacznę
racjonalnie myśleć. W pewnym momencie przypomniało mi się, że dziś mam się spotkać o czwartej z Harrym. Szybko sięgnęłam po jakiś komplet w szafie i popędziłam czym prędzej do łazienki.
Wykąpałam się, umyłam
włosy oraz buzie, zęby, uszy - wszystko co normalny człowiek robi
podczas porannej toalety. Został mi makijaż... Złapałam za tusz, eyeliner i podkład. Na samym końcu dociągnęłam jeszcze raz rzęsy i koniec, wróciłam do pokoju. Jest godzina 14.48 więc szykowałam się strasznie długo. Przejrzałam się szybko w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam nie najgorzej. Pozostało mi tylko śniadanie. W kuchni spotkałam moją mamę, która stoi przy piekarniku i spogląda na niego co jakiś czas.
- Hej mamo !
- Hej złotko - nigdy nienawidziłam jak tak na mnie mówi. - Na stole leży twoje śniadanie. - Zerknęłam na pięknie wyglądające gofry, których zapach unosił się na kilometr.
-Jeee ! Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki! - zaczęłam krzyczeć na cały dom. - A gdzie bliźniaczki? - rozglądałam się po domu. Panowała całkowita cisza, co nie pasowało do tego domu.
- Pojechały do kina z jakąś koleżanką z którą wczoraj się zapoznały.
- Ja dzisiaj też wychodzę. Spotkałam takiego Harrego i zaprosił mnie do siebie. - Nalałam sobie polewy czekoladowej na gofra tyle ile zdołałam i wzięłam gryza.
- UUU... Romansik wyczuwam. - Cała mama. Nigdy nie lubiłam jej mówić o tym, że spotkałam jakiego chłopaka, bo już myślała że się zakochałam.
- Tak sobie wmawiaj. - Skończyłam jeść śniadanie i odłożyłam talerz do zmywarki. Była już godzina 15.20. Zostało mi jeszcze trochę czasu, poszłam do salonu i włączyłam TV. Nic nie przyciągnęło mojej uwagi, więc przełączałam z kanału na kanał. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk sygnalizujący otrzymanie sms'a. "Mam nadzieję że dzisiaj do mnie przyjdziesz. - Harry xoxo ." Szybko mu odpisałam "Niedługo będę wychodzić ;) - Bo xo ." . Nie chce mi się siedzieć i się nudzić, dlatego też szybko poszłam do toalety z potrzebą, a następnie wyszłam. Idąc powoli spacerkowym krokiem, doszłam do domu Harrego domu trzy minuty przed czasem. Zapukałam a w drzwiach stanęła wysoka kobieta.
- Dzień dobry jestem Bonnie. Jest może Harry?
- Dzień dobry, mama Harrego, mów mi Anne. Proszę wejdź do góry i pójdź do jego pokoju, on jest w łazience. Idź do pierwszego pokoju po lewej.
- Dziękuję
Weszłam do domu po czym udałam się do jego pokoju. Na środku znajdowało się łóżko, a na prawo znajdywał mała szafeczka z lampką nocną. Na wprost łóżka znajdywał się plazmowy telewizor a nad nim półka na książki. Z tego co widzę, Harry lubi czytać. Od książek najchudszych do tych wielkich jak Biblia - a przyznajmy Biblie Święte są grube. Drzwi od łazienki były zamknięte. Usiadłam się na kancie łóżka, czekając aż lokowaty wyjdzie z łazienki.Siedząc tak sobie zauważyłam gitarę, na którą przedtem nie zwróciłam uwagi. Prawdziwa klonowa gitara klasyczna. Nie grałam na takiej od stu lat ; Tak. Gram na gitarze, a raczej grałam. Kiedyś mama kupiła mi gitarę jak byłam jeszcze mała, ale teraz jestem już starsza więc instrument zrobił mi się za mały... Mówi się trudno. Już prawie zapomniałam jak się gra.
- Hej ! Jak długo tu siedzisz? - Spytał chłopak totalnie zdezorientowany.
- Cześć ! Jakieś niecałe pięć minutek. - Uśmiech wkradł się na moją twarz. - Grasz na gitarze ?
- Trochę.
- A zagrasz mi coś ? - Spojrzałam na niego słodką minką szczeniaczka.
- Nie, nie, nie, nie. Dawno nie grałem. A zmieniając temat... Chcesz coś do picia? - Uśmiechnął się zawadiacko.
- Ale zagraj mi coś! Prooooosze! - I znów ta sama minka z mojej strony.
- Dobrze... Zagram Ci coś jak tak bardzo chcesz. - Chwycił za gitarę - To jest moja stara piosenka. - usiadł się i zaczął śpiewać :
I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two
I'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide open
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand
I'll keep my eyes wide open yeah
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone"
YOLO !
To jest kolejny rozdział. :)
Przy okazji chciałabym podziękować za 5 komentarzy pod poprzednią notką. <3
Kolejny za 3 komentarze :)
Przy okazji przepraszam że wzięłam piosenkę Harrego :)
Jeżeli chcesz być informowany o kolejny rozdziałach zostaw nazwę swojego Twittera w komentarzu :)
GOODBYE C:

- Hej mamo !
- Hej złotko - nigdy nienawidziłam jak tak na mnie mówi. - Na stole leży twoje śniadanie. - Zerknęłam na pięknie wyglądające gofry, których zapach unosił się na kilometr.
-Jeee ! Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki! - zaczęłam krzyczeć na cały dom. - A gdzie bliźniaczki? - rozglądałam się po domu. Panowała całkowita cisza, co nie pasowało do tego domu.
- Pojechały do kina z jakąś koleżanką z którą wczoraj się zapoznały.
- Ja dzisiaj też wychodzę. Spotkałam takiego Harrego i zaprosił mnie do siebie. - Nalałam sobie polewy czekoladowej na gofra tyle ile zdołałam i wzięłam gryza.
- UUU... Romansik wyczuwam. - Cała mama. Nigdy nie lubiłam jej mówić o tym, że spotkałam jakiego chłopaka, bo już myślała że się zakochałam.
- Tak sobie wmawiaj. - Skończyłam jeść śniadanie i odłożyłam talerz do zmywarki. Była już godzina 15.20. Zostało mi jeszcze trochę czasu, poszłam do salonu i włączyłam TV. Nic nie przyciągnęło mojej uwagi, więc przełączałam z kanału na kanał. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk sygnalizujący otrzymanie sms'a. "Mam nadzieję że dzisiaj do mnie przyjdziesz. - Harry xoxo ." Szybko mu odpisałam "Niedługo będę wychodzić ;) - Bo xo ." . Nie chce mi się siedzieć i się nudzić, dlatego też szybko poszłam do toalety z potrzebą, a następnie wyszłam. Idąc powoli spacerkowym krokiem, doszłam do domu Harrego domu trzy minuty przed czasem. Zapukałam a w drzwiach stanęła wysoka kobieta.
- Dzień dobry jestem Bonnie. Jest może Harry?
- Dzień dobry, mama Harrego, mów mi Anne. Proszę wejdź do góry i pójdź do jego pokoju, on jest w łazience. Idź do pierwszego pokoju po lewej.
- Dziękuję
Weszłam do domu po czym udałam się do jego pokoju. Na środku znajdowało się łóżko, a na prawo znajdywał mała szafeczka z lampką nocną. Na wprost łóżka znajdywał się plazmowy telewizor a nad nim półka na książki. Z tego co widzę, Harry lubi czytać. Od książek najchudszych do tych wielkich jak Biblia - a przyznajmy Biblie Święte są grube. Drzwi od łazienki były zamknięte. Usiadłam się na kancie łóżka, czekając aż lokowaty wyjdzie z łazienki.Siedząc tak sobie zauważyłam gitarę, na którą przedtem nie zwróciłam uwagi. Prawdziwa klonowa gitara klasyczna. Nie grałam na takiej od stu lat ; Tak. Gram na gitarze, a raczej grałam. Kiedyś mama kupiła mi gitarę jak byłam jeszcze mała, ale teraz jestem już starsza więc instrument zrobił mi się za mały... Mówi się trudno. Już prawie zapomniałam jak się gra.
- Hej ! Jak długo tu siedzisz? - Spytał chłopak totalnie zdezorientowany.
- Cześć ! Jakieś niecałe pięć minutek. - Uśmiech wkradł się na moją twarz. - Grasz na gitarze ?
- Trochę.
- A zagrasz mi coś ? - Spojrzałam na niego słodką minką szczeniaczka.
- Nie, nie, nie, nie. Dawno nie grałem. A zmieniając temat... Chcesz coś do picia? - Uśmiechnął się zawadiacko.
- Ale zagraj mi coś! Prooooosze! - I znów ta sama minka z mojej strony.
- Dobrze... Zagram Ci coś jak tak bardzo chcesz. - Chwycił za gitarę - To jest moja stara piosenka. - usiadł się i zaczął śpiewać :
"Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be
I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two
I'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide open
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand
I'll keep my eyes wide open yeah
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone"
- I jak się podoba ? - Spytał się i odłożył gitarę na swoje poprzednie miejsce.
- Masz talent, którego nie można zmarnować! Trzeba coś z tym zrobić.
- Ja już mam zespół. Nazywamy się White Eskimo. Gramy w szkole na różnych festynach i tak dalej. Na początku roku szkolnego też będziemy grali. - Powiedział siadając obok mnie.
- To świetnie! Znów usłyszę twój zniewalający głos.
- Bez przesady... Taki zniewalający to on nie jest. Chcesz herbaty, kawy? - Powoli wstał i skierował się do drzwi.
- Herbatę poproszę. - powiedziałam a on zniknął za progiem drzwi. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Na górnej półce zauważyłam zdjęcia. Podeszłam do niej i zaczęłam im się przyglądać. Był na nich Harry z jakąś dziewczyną. Na jednym przytuleni, na drugim jak piekli kiełbaski przy ognisku, kolejne ich usta były złączone w jedność. Ukłuło mnie w coś w brzuchu... Nie dlatego że coś do niego czuje czy tak dalej... tylko właśnie zdałam sobie sprawę że nigdy jeszcze nie byłam w stu procentach w kimś zakochana. Jak już to jakiś psychol w klasie za mną biegał i próbował przyczepić się do moich znajomych by jak najwięcej się o mnie dowiedzieć. Chodził za mną na każdej przerwie robiąc zdjęcia z ukrycia. Kiedyś w czwartej klasie miałam chłopaka... Ale wiedzieliśmy że nic z tego nie wyniknie, więc po prostu się rozstaliśmy zostając przyjaciółmi. Chociaż i tak nie mamy ze sobą kontaktu, tak samo jak z resztą moich znajomych. Teraz jedyną nadzieją w odnalezieniu się w tym mieście był Harry. Aż łza zakręciła mi się w oku i beztrosko popłynęła po moim policzku w dół.
- Nie wiedziałem czy chciałaś z cytryną czy bez więc... - Powiedział z tacką herbaty na rękach. - Czemu płaczesz?
- Co? Nie, ja nie płaczę. - Szybko przetarłam łzę i usiadłam na łóżku.
- To dobrze. Proszę twoja herbata, tu masz cytrynę. Chcesz obejrzeć jakiś film, czy wolisz basen?
- Chyba wolę film. Masz popcorn?
- Mam, chodź na dół to zrobimy. - Wstaliśmy i poszliśmy do kuchni. Harry wyciągnął z szafki popcorn, a ja usiadłam na wysokim krześle, na takim jakie znajdują się w różnych klubach.
- Nikogo w domu nie ma więc możemy oglądać w salonie. - Włożył popcorn do mikrofalówki i nastawił na trzy minuty
- Możemy tutaj.... A co masz zamiar oglądać?
- Może jakiś horror?
- Nie boisz się?
- Będę, ale co tam. - Usłyszałam dźwięk dochodzący z mikrofalówki, co oznaczało że nasza przekąska już gotowa. Harry wyciągnął miskę i wsypał tam nasz popcorn. Usiedliśmy w salonie a on wyciągnął z szafki film Rec, i włączył.
Usiadł obok mnie a pierwsze dźwięki filmu już rozniosły się po całym domu.
Oglądaliśmy go co jakiś czas sięgając do miski po popcorn. Film był straszny. Każdy inaczej odbiera strach... Ja na przykład po tym filmie pewnie nie prześpię jakichś dwóch nocy, ale nie chcę wyjść na idiotkę. Nagle jakaś dziewczyna z całą zakrwawioną buzią i rękoma wygiętymi w przeciwnym kierunku wyskoczyła zza rogu. Krzyk przerażenia wydobył się z mojej buzi tak głośny, że zdołałabym nim obudzić cały dom.
- Wiesz co ? Ja już chyba będę wracać, jest ciemno na dworze, a ja, mimo że mam bliziutko do domu, nie mam ochoty iść po ciemku. - Mówiąc to wszystko trzęsłam się niemiłosiernie.
- Ok, spoko. - Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Założyłam buty.
- W taki razie do następnego razu. - Powiedział Harry i przytulił się do mnie na pożegnanie. - Dobranoc.
- Dobranoc. - Wyszłam z domu i skierowałam się do swojego. Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie nie oglądając się do o koła.
Weszłam i przeżyłam. Wszyscy już spali. Mama chrapała że było ją słychać na cały dom. Szybko ruszyłam do łazienki aby się wykąpać, a następnie zasnęłam w ciepłym łóżeczku z białą poszewką
______________________________________________________________- To świetnie! Znów usłyszę twój zniewalający głos.
- Bez przesady... Taki zniewalający to on nie jest. Chcesz herbaty, kawy? - Powoli wstał i skierował się do drzwi.
- Herbatę poproszę. - powiedziałam a on zniknął za progiem drzwi. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Na górnej półce zauważyłam zdjęcia. Podeszłam do niej i zaczęłam im się przyglądać. Był na nich Harry z jakąś dziewczyną. Na jednym przytuleni, na drugim jak piekli kiełbaski przy ognisku, kolejne ich usta były złączone w jedność. Ukłuło mnie w coś w brzuchu... Nie dlatego że coś do niego czuje czy tak dalej... tylko właśnie zdałam sobie sprawę że nigdy jeszcze nie byłam w stu procentach w kimś zakochana. Jak już to jakiś psychol w klasie za mną biegał i próbował przyczepić się do moich znajomych by jak najwięcej się o mnie dowiedzieć. Chodził za mną na każdej przerwie robiąc zdjęcia z ukrycia. Kiedyś w czwartej klasie miałam chłopaka... Ale wiedzieliśmy że nic z tego nie wyniknie, więc po prostu się rozstaliśmy zostając przyjaciółmi. Chociaż i tak nie mamy ze sobą kontaktu, tak samo jak z resztą moich znajomych. Teraz jedyną nadzieją w odnalezieniu się w tym mieście był Harry. Aż łza zakręciła mi się w oku i beztrosko popłynęła po moim policzku w dół.
- Nie wiedziałem czy chciałaś z cytryną czy bez więc... - Powiedział z tacką herbaty na rękach. - Czemu płaczesz?
- Co? Nie, ja nie płaczę. - Szybko przetarłam łzę i usiadłam na łóżku.
- To dobrze. Proszę twoja herbata, tu masz cytrynę. Chcesz obejrzeć jakiś film, czy wolisz basen?
- Chyba wolę film. Masz popcorn?
- Mam, chodź na dół to zrobimy. - Wstaliśmy i poszliśmy do kuchni. Harry wyciągnął z szafki popcorn, a ja usiadłam na wysokim krześle, na takim jakie znajdują się w różnych klubach.
- Nikogo w domu nie ma więc możemy oglądać w salonie. - Włożył popcorn do mikrofalówki i nastawił na trzy minuty
- Możemy tutaj.... A co masz zamiar oglądać?
- Może jakiś horror?
- Nie boisz się?
- Będę, ale co tam. - Usłyszałam dźwięk dochodzący z mikrofalówki, co oznaczało że nasza przekąska już gotowa. Harry wyciągnął miskę i wsypał tam nasz popcorn. Usiedliśmy w salonie a on wyciągnął z szafki film Rec, i włączył.
Usiadł obok mnie a pierwsze dźwięki filmu już rozniosły się po całym domu.
Oglądaliśmy go co jakiś czas sięgając do miski po popcorn. Film był straszny. Każdy inaczej odbiera strach... Ja na przykład po tym filmie pewnie nie prześpię jakichś dwóch nocy, ale nie chcę wyjść na idiotkę. Nagle jakaś dziewczyna z całą zakrwawioną buzią i rękoma wygiętymi w przeciwnym kierunku wyskoczyła zza rogu. Krzyk przerażenia wydobył się z mojej buzi tak głośny, że zdołałabym nim obudzić cały dom.
- Wiesz co ? Ja już chyba będę wracać, jest ciemno na dworze, a ja, mimo że mam bliziutko do domu, nie mam ochoty iść po ciemku. - Mówiąc to wszystko trzęsłam się niemiłosiernie.
- Ok, spoko. - Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Założyłam buty.
- W taki razie do następnego razu. - Powiedział Harry i przytulił się do mnie na pożegnanie. - Dobranoc.
- Dobranoc. - Wyszłam z domu i skierowałam się do swojego. Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie nie oglądając się do o koła.
Weszłam i przeżyłam. Wszyscy już spali. Mama chrapała że było ją słychać na cały dom. Szybko ruszyłam do łazienki aby się wykąpać, a następnie zasnęłam w ciepłym łóżeczku z białą poszewką
YOLO !
To jest kolejny rozdział. :)
Przy okazji chciałabym podziękować za 5 komentarzy pod poprzednią notką. <3
Kolejny za 3 komentarze :)
Przy okazji przepraszam że wzięłam piosenkę Harrego :)
Jeżeli chcesz być informowany o kolejny rozdziałach zostaw nazwę swojego Twittera w komentarzu :)
GOODBYE C:
sobota, 13 lipca 2013
Rozdział 1
"Pierwszy tydzień po przeprowadzce do miasta Holmes Chapel
spędziłam na doprowadzaniu domu do porządku.
Jednak efekt końcowy był wart tego wszystkiego. Cieszę się z wyglądu mojego pokoju.
Moja mama całe dnie przesiaduje w pracy, za to ja siostrami mamy wolne !!
Czekam aż spotkam jakieś nowe twarze, abym się mogła zaklimatyzować.
Życzcie mi szczęścia ! Kocham Was xx ."
Ehhh... Za dwa tygodnie zaczyna się rok szkolny. Z jednej strony, zadowala mnie fakt że spotkam innych i będę miała nowych znajomych, ale z drugiej strony jak to normalny nastolatek nie pędzi mnie do nauki... Pójdę do szkoły gdzie jest połączone gimnazjum z liceum. Chciałabym zostać w życiu dziennikarką, ale jak to nie wypali to mam zamiar iść na teatralne. Zostały mi jeszcze dwa lata na rozmyślenia...
Leżę na łóżku od paru godzin i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Mam ochotę pobiegać... Ale jakoś nie mam zamiaru wstawać. Jeszcze pięć minutek.
Po pół godzinie zebrałam w sobie siłę i wstałam do pozycji siedzącej. To już coś. Wstałam ociągającym się ruchem. DAŁAM RADĘ ! Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej dres. Wygodny, śliczny i biały z pomarańczowym paskiem, po stronie zewnętrznej na spodniach. Na nogi postanowiłam włożyć białe Air-Maxy, aby było wygodniej biegać. Zeszłam na dół i krzyknęłam tak aby cały dom mnie usłyszał " WYCHODZĘ BIEGAĆ!! ", a w odpowiedzi usłyszałam tylko jakieś jęki mamy i pochrapywanie sióstr. Przeszłam przez próg drzwi zamykając je na klucz, tak dla bezpieczeństwa. Wyszłam przez furtkę, wyciągnęłam telefon ze słuchawkami i włączyłam moją ulubioną piosenkę Will.I.Am ft. Justin Bieber - #That Power. Prz okazji, troszeczkę się rozciągnęłam, skłony do stóp, przysiady, wymachy rąk w przód i w tył. Serce mi się zatrzymało gdy zauważyłam, że ktoś z domu naprzeciwka właśnie wyszedł z domu. Z tyłu wygląda ta osoba jak dziewczyna z burzą loków na głowie, lecz chwilunia ... NIE ! przepraszam to chłopak ! I chyba zmierza w moją stronę bo już mu się przyglądąm jakieś dziesięć minut.
- Hej! Nowa sąsiadka? Ja jestem Harry. - Jego zielone oczy...
- Tak jakby nowa, mieszamy tu już od tygodnia. Ja jestem Bonnie, ale wszyscy nazywają mnie Bo. - Podaliśmy sobie ręce na znak powitania.
- Będziesz biegać ? Mogę z tobą ? Jakoś nie mam ochoty biegać samemu...
- Tak jasne. Więc chodźmy, niedługo się ciemno zrobi.
I ruszyliśmy biegnąc przed siebie, skręcając w lewo, później w prawo i tak cały czas... Mam nadzieję że on wie gdzie biegniemy, bo ja nie mam pojęcia.
- Wiesz ogólnie gdzie biegniemy ?
- Tak. Nie bój się, odprowadzę Cię do domu. - Ten jego uśmiech. Jest świetny.
Resztę czasu spędziliśmy na bieganiu i opowiadaniu o sobie. Ten chłopak jest bardzo inteligentny. Jest starszy ode mnie o rok i chodzi do tej szkoły do której ja mam iść, więc będę znała już jedną osobę! JUHU ! Resztę drogi cały czas rozmawialiśmy o byle czym. To niesamowite jak tematy ciągnęły nam się niemiłosiernie. Z nim cały czas się śmiałam, świetnie się z nim bawię.
- Masz ochotę do mnie jutro wpaść ? Zapoznałabym Cię z moją mamą... To jak ? - Bieganie truchtem faktycznie męczy.
- Nie wiem.. Nie chciałabym być nachalna.
- Bo ? Czy ty się dobrze czujesz ? Ja Cię zapraszam a ty mówisz że nie chcesz być nachalna? Jutro bądź o czwartej popołudniu. Chcę Ci coś pokazać.
- Ok.. To będę o... czwartej.
Dobiegaliśmy już do swoich domów więc zwolniliśmy tępa.
- To do jutra Harry.
- Tak, do jutra Bo. - Przytulił mnie na pożegnanie. Czułam się trochę niezręcznie - w końcu znam go jakąś godzinkę może dwie - ale odwzajemniłam uścisk.
- Ja lecę, zaczyna się zimno robić. - Weszłam na ganek i dprowadziłam chłopaka wzrokiem do domu. Pomachałam mu ręką na pożegnanie i weszłam do domu gdzie już wszyscy spali, poszłam się wykąpać i zasnęłam w ciepłym i przytulnym łóżku, przytłoczona myślami co będzie jutro.
______________________________________________________________
YOLO ! Pierwszy rozdział i mam nadzieję że się podoba, bo mi nie zbyt ... :c
Ale dziękuję za 3 komentarze pod Prologiem. :D
A więc kolejny rozdział już niedługo :)
Za 2 komentarze :DD
YOLO ! GODBYE ! c:
Leżę na łóżku od paru godzin i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Mam ochotę pobiegać... Ale jakoś nie mam zamiaru wstawać. Jeszcze pięć minutek.
Po pół godzinie zebrałam w sobie siłę i wstałam do pozycji siedzącej. To już coś. Wstałam ociągającym się ruchem. DAŁAM RADĘ ! Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej dres. Wygodny, śliczny i biały z pomarańczowym paskiem, po stronie zewnętrznej na spodniach. Na nogi postanowiłam włożyć białe Air-Maxy, aby było wygodniej biegać. Zeszłam na dół i krzyknęłam tak aby cały dom mnie usłyszał " WYCHODZĘ BIEGAĆ!! ", a w odpowiedzi usłyszałam tylko jakieś jęki mamy i pochrapywanie sióstr. Przeszłam przez próg drzwi zamykając je na klucz, tak dla bezpieczeństwa. Wyszłam przez furtkę, wyciągnęłam telefon ze słuchawkami i włączyłam moją ulubioną piosenkę Will.I.Am ft. Justin Bieber - #That Power. Prz okazji, troszeczkę się rozciągnęłam, skłony do stóp, przysiady, wymachy rąk w przód i w tył. Serce mi się zatrzymało gdy zauważyłam, że ktoś z domu naprzeciwka właśnie wyszedł z domu. Z tyłu wygląda ta osoba jak dziewczyna z burzą loków na głowie, lecz chwilunia ... NIE ! przepraszam to chłopak ! I chyba zmierza w moją stronę bo już mu się przyglądąm jakieś dziesięć minut.
- Hej! Nowa sąsiadka? Ja jestem Harry. - Jego zielone oczy...
- Tak jakby nowa, mieszamy tu już od tygodnia. Ja jestem Bonnie, ale wszyscy nazywają mnie Bo. - Podaliśmy sobie ręce na znak powitania.
- Będziesz biegać ? Mogę z tobą ? Jakoś nie mam ochoty biegać samemu...
- Tak jasne. Więc chodźmy, niedługo się ciemno zrobi.
I ruszyliśmy biegnąc przed siebie, skręcając w lewo, później w prawo i tak cały czas... Mam nadzieję że on wie gdzie biegniemy, bo ja nie mam pojęcia.
- Wiesz ogólnie gdzie biegniemy ?
- Tak. Nie bój się, odprowadzę Cię do domu. - Ten jego uśmiech. Jest świetny.
Resztę czasu spędziliśmy na bieganiu i opowiadaniu o sobie. Ten chłopak jest bardzo inteligentny. Jest starszy ode mnie o rok i chodzi do tej szkoły do której ja mam iść, więc będę znała już jedną osobę! JUHU ! Resztę drogi cały czas rozmawialiśmy o byle czym. To niesamowite jak tematy ciągnęły nam się niemiłosiernie. Z nim cały czas się śmiałam, świetnie się z nim bawię.
- Masz ochotę do mnie jutro wpaść ? Zapoznałabym Cię z moją mamą... To jak ? - Bieganie truchtem faktycznie męczy.
- Nie wiem.. Nie chciałabym być nachalna.
- Bo ? Czy ty się dobrze czujesz ? Ja Cię zapraszam a ty mówisz że nie chcesz być nachalna? Jutro bądź o czwartej popołudniu. Chcę Ci coś pokazać.
- Ok.. To będę o... czwartej.
Dobiegaliśmy już do swoich domów więc zwolniliśmy tępa.
- To do jutra Harry.
- Tak, do jutra Bo. - Przytulił mnie na pożegnanie. Czułam się trochę niezręcznie - w końcu znam go jakąś godzinkę może dwie - ale odwzajemniłam uścisk.
- Ja lecę, zaczyna się zimno robić. - Weszłam na ganek i dprowadziłam chłopaka wzrokiem do domu. Pomachałam mu ręką na pożegnanie i weszłam do domu gdzie już wszyscy spali, poszłam się wykąpać i zasnęłam w ciepłym i przytulnym łóżku, przytłoczona myślami co będzie jutro.
______________________________________________________________
YOLO ! Pierwszy rozdział i mam nadzieję że się podoba, bo mi nie zbyt ... :c
Ale dziękuję za 3 komentarze pod Prologiem. :D
A więc kolejny rozdział już niedługo :)
Za 2 komentarze :DD
YOLO ! GODBYE ! c:
czwartek, 4 lipca 2013
Prolog
- No kochane dziewczynki, oto nasz nowy dom ! - Krzyknęła z entuzjazmem moja mama gdy wszystkie wyszłyśmy z wozu.
Moja rodzina składa się ze mnie Bonnie - ale wszyscy mówią na mnie Bo - z moich dwóch młodszych i podobnych do siebie jak dwie krople wody Jess i Lee oraz z naszej rodzicielki Danielle.
Mojego ojca wogule nie znałam. Rozstał się z mamą gdy miałam 4 latka, i nie wiedziałam co się wtedy dzieje. Dopiero po paru latach zrozumiałam że go już nigdy nie spotkam, ponieważ on pokochał inną kobietę zamiast mojej matki. Smutne ale prawdziwe.
Wszystkie razem ruszyłyśmy aby wyciągnąć bagaże z bagażnika.
- To jak ? Wchodzimy ? - Tym razem głos zabrała Jess.
- Ok. Ale ja wybieram pierwsza pokój ! - Powiedziałam na jednym wdechu i pokazałam jej język. Szybko wbiegłam do domu aby zaklepać jak najlepszy i największy pokój.
Udało się ! Znalazłam zwycięzcę ! Weszłam do niego i zaczęłam się rozpakowywać. Na samym środku miał łóżka a nad nim półki na książki. Koło łóżka widniała półka z lampką nocną. A naprzeciw niej szafa na ubrania. Miałam też swoją łazienkę. Wanna w kącie oraz ubikacja i umywalka... JESTEM W RAJU ! Nowy rozdział w moim życiu czas zacząć. Jednak mina mi zrzedła gdy przypomniałam sobie że za 3 tygodnie szkoła.
Z torby wyciągnęłam mojego laptopa i zaczęłam pisać nową notkę na mojego bloga :
Moja rodzina składa się ze mnie Bonnie - ale wszyscy mówią na mnie Bo - z moich dwóch młodszych i podobnych do siebie jak dwie krople wody Jess i Lee oraz z naszej rodzicielki Danielle.
Mojego ojca wogule nie znałam. Rozstał się z mamą gdy miałam 4 latka, i nie wiedziałam co się wtedy dzieje. Dopiero po paru latach zrozumiałam że go już nigdy nie spotkam, ponieważ on pokochał inną kobietę zamiast mojej matki. Smutne ale prawdziwe.
Wszystkie razem ruszyłyśmy aby wyciągnąć bagaże z bagażnika.
- To jak ? Wchodzimy ? - Tym razem głos zabrała Jess.
- Ok. Ale ja wybieram pierwsza pokój ! - Powiedziałam na jednym wdechu i pokazałam jej język. Szybko wbiegłam do domu aby zaklepać jak najlepszy i największy pokój.
Udało się ! Znalazłam zwycięzcę ! Weszłam do niego i zaczęłam się rozpakowywać. Na samym środku miał łóżka a nad nim półki na książki. Koło łóżka widniała półka z lampką nocną. A naprzeciw niej szafa na ubrania. Miałam też swoją łazienkę. Wanna w kącie oraz ubikacja i umywalka... JESTEM W RAJU ! Nowy rozdział w moim życiu czas zacząć. Jednak mina mi zrzedła gdy przypomniałam sobie że za 3 tygodnie szkoła.
Z torby wyciągnęłam mojego laptopa i zaczęłam pisać nową notkę na mojego bloga :
„To właśnie dziś moje
życie zmienia się o 360 stopni.
Być może na
lepsze, trzymajcie kciuki, kocham was xx .
P.S. później dodam zdjęcia <3 "
Zamknęłam ten mały przenośny komputer. Spojrzałam w okno a naprzeciw mojego domu ujrzałam jakiegoś lokowatego chłopaka w fioletowej bluzie który patrzy na mnie tak samo jak ja na niego. Kim on może być ? Chłopak uśmiechnął się a gdy poczułam że zaczynam się rumienić szybko zasłoniłam zasłonę i usiadłam na łóźku. Zastanawiało mnie ... kim on może być.
Subskrybuj:
Posty (Atom)